Teksty z NIMBa: Ja i nauka otwarta

 

Ja i nauka otwarta

Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF


Kamil Kamiński - Doktorant na Wydziale Chemii UJ, laureat Programu FNP Ventures.


 


Tekst ukazał się w NIMBie 10 (marzec 2011)


Licencja Creative Commons
Tekst i ilustracja dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Unported.

W środowiskach akademickich ciągle jeszcze żywa jest niechęć do wychodzenia poza własny naukowy „ogródek". Chemicy chcą zajmować się tym, co uważają za chemię, biolodzy tym, co uważają za biologię i tak dalej. Zespoły o charakterze interdyscyplinarnym i ludzie będący pomostami pomiędzy różnymi specjalnościami dalej stanowią rzadkość. Nie tylko poszufladkowanie stoi na przeszkodzie nowego myślenia o nauce - kolejną zmorą jest kult „nauki czystej".

Naukowcy poszukując nowych dróg, by lepiej zrozumieć i opisać wszechświat często nie chcą zastanawiać się, czy i jak ich odkrycia mogą być zastosowane w praktyce. W niektórych kręgach powszechna jest ciągle niechęć przed przekraczaniem granicy pomiędzy tym, co teoretyczne (nauka czysta), a tym co znajduje zastosowanie. Łamiąc ten schemat przychylam się do poglądu, że badania nie powinny być celem samym w sobie, ale narzędziami, które umożliwią realizację zadań o konkretnym praktycznym zastosowaniu.

Otwartość
Grupy interdyscyplinarne i przykłady kooperacji nauka-przemysł nie są niczym nowym – niestety takich inicjatyw jest wciąż za mało. Najczęściej problemy te nie wynikają ze złej woli ludzi, ale z trudności, których przezwyciężenie wymaga zmian w sposobie myślenia o nauce. Stworzenie zespołu o multidyscyplinarnym charakterze bądź współpracującego z konkretną firmą nie jest proste. Grupy ludzi o określonych umiejętnościach, wiedzy i doświadczeniu muszą się porozumieć, przedstawiciele przemysłu muszą znać dorobek i stan badań konkretnych naukowców, żeby się do nich zwrócić. Aby procesy te mogły odbywać się w sposób sprawny konieczna jest dobra wymiana informacji. Obok tych kwestii nie sposób przejść obojętnie. Właśnie ze zwrócenia na nie uwagi wzięła się idea „nauki następnej" czyli programu naprawczego, który pomoże współczesnej nauce przejść transformację. Tu pada dość oczywiste pytanie, jaka ma być ta kolejna nauka? Najbardziej ciekawą w mojej opinii odpowiedź przyniosła idea Science 2.0, czyli Nauki 2.0. Idea ta, to w dużym stopniu przeniesienie koncepcji Web 2.0, czyli nowego podejścia do internetu i zagadnień przepływu informacji.

Wzorce internetowe
W latach 90 internet był głównie niekończącą się biblioteką stron www tworzonych przez nielicznych, ponieważ wymagało to wiedzy specjalistycznej i posiadania odpowiednich przestrzeni pamięci na serwerach. Istniała niewielka grupa autorów i ogromna rzesza czytelników. Użytkownicy szybko jednak zapragnęli większej kontroli nad treściami dostępnymi w sieci. I tu pojawia się koncepcja Web 2.0 – sieci, w której każdy może być autorem, pokazać swoje zdjęcia, teksty, pomysły, opinie (więcej o idei Web 2.0 w tekście Bożeny Podgórni w tym numerze NIMBa). Filozofia Web 2.0 oraz narzędzia internetowe, które na jej potrzeby stworzono, mogą rozwiązać problemy współczesnej nauki. Strony internetowe i blogi, na których badacze opisują swoje działania sprawią, że naukowcy będą mogli w sposób swobodny wymieniać informacje. Dzięki temu łatwiej mogłyby powstawać multidyscyplinarne grupy badawcze, przedstawiciele przemysłu będą w stanie łatwiej wyszukiwać naukowców oraz tworzyć oferty tematów badań, które mogliby zlecić i współfinansować. Fora dyskusyjne, posty i komentarze do artykułów pozwoliłyby na prowadzenie otwartych dyskusji na temat wyników i zarazem mogłyby rozwiązać problemy z ustalaniem wiarygodności i znaczenia nowych odkryć.

Warto w tym miejscu podać kilka przykładów. Z pewnością godne uwagi są dwa ciekawe blogi. Pierwszy – poświęcony kulturoznawstwu w kontekście gier komputerowych (radoslawbomba.umcs.lublin.pl) i drugi – blog fizyków z UJ tworzony we współpracy z Tygodnikiem Powszechnym (swiat-jaktodziala.blog.onet.pl). Jeżeli chodzi o witryny internetowe, to chciałbym zwrócić uwagę na stronę Zespołu Nanotechnologii Polimerów i Biomateriałów na Wydziale Chemii UJ (www.chemia.uj.edu.pl/npb), która oprócz konkretnej i przejrzyście przedstawionej treści jest wyposażona w forum dyskusyjne (obecnie jeszcze o ograniczonym dostępie).

Nowa nauka poza siecią
Nauka 2.0 korzysta z modelu zaproponowanego na potrzeby rozwoju internetu, stąd pomysł korzystania z narzędzi Web 2.0. Ale idea otwartej nauki wykracza poza użycie globalnej sieci. Najważniejsza jest informacja i swoboda jej wymiany wewnątrz środowiska naukowego, ale i między nim a resztą świata. Drugą część tej odrobinę nieporadnej definicji można zawrzeć w terminie „promocja nauki". Przełom w tej dziedzinie nastąpił, gdy powszechnie zastosowano podejście charakterystyczne dla Nauki 2.0 – politykę otwartych drzwi. Zgodnie z nią w muzeach zwiedzający może dotknąć eksponatu, wejść do laboratorium i zobaczyć efektowne wizualnie reakcje chemiczne. Inicjatywą tego typu jest intrygujące Muzeum Powstania Warszawskiego oraz akcje typu Noc Naukowców organizowane m.in. na terenie Małopolski. Takie działania robią wrażenie również na ludziach przemysłu, dla których (choć brzmi to odrobinę wulgarnie), wyniki muszą „dawać się sprzedać".

Nauka w Polsce jest dalej w ogromnym stopniu zależna od finansowania ministerialnego i byłoby dobrze, gdyby to się zmieniło. Jeżeli nauczymy się pisać o naszych badaniach w sposób przystępny i sprawimy, że ta informacja stanie się ogólnodostępna, to niewątpliwie zainteresowanie nauką ze strony przemysłu wzrośnie. Badacze, pracujący dzięki łaskawości swoich mecenasów, to standard sprawdzony od wieków i może warto częściowo do niego wrócić.

Sceptyczny optymizm
Otwarta wymiana informacji i idei może zmienić naukę na zawsze, dlatego musimy być także świadomi zagrożeń, jakie mogą się z tym wiązać. Dla mnie najbardziej problematyczna wydaje się kwestia upowszechniania nowości naukowych. Nowe pomysły są tym, co stanowi największy kapitał współczesnej nauki, dlatego odkrycia, szczególnie te o dużej wartości praktycznej, stanowią przedmioty wniosków patentowych lub są chronione jako inna forma własności intelektualnej, co nie do końca daje się pogodzić z ideami nauki otwartej. Realia kapitalizmu wymagają traktowania informacji jako towaru, który podlega prawom wolnego rynku. Jeżeli współpraca z przemysłem ma być realizowana, a w szczególności realizowana na równych prawach, musimy o tym pamiętać. Jak w takim razie pogodzić wolną wymianę informacji i wolny rynek? Jednej dobrej odpowiedzi nie ma, ale na pewno wprowadzając zmiany, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i nie interpretować zbyt dosłownie tez Nauki 2.0.

Zamiast podsumowania: własne doświadczenia
Na zakończenie chciałbym napisać o moich doświadczeniach z ideą Nauki 2.0. Jestem studentem drugiego roku studiów doktoranckich na Wydziale Chemii UJ i stypendystą programu Ventures Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jednym z wymogów, stawianych mi przez Fundację, jest prowadzenie akcji promocyjnej. Sam ten fakt – choć narzucony z zewnątrz – jest już przejawem idei nauki otwartej. Klasyczne ministerialne granty obligują jedynie do generowania sprawozdań i publikacji, a nie do informowania świata o otrzymanych wynikach i prowadzonych badaniach. Realizując zalecenia Fundacji, staram się informować potencjalnie zainteresowane współpracą grupy badawcze i jednostki przemysłowe, czym się zajmuję. Założyłem stronę internetową: www.neutralizacja-heparyny.pl, która ciągle jeszcze jest w trakcie rozbudowy, ale umieszczone tam treści mają w prosty sposób pokazać, jaki jest cel moich badań, jak mogą się one przysłużyć każdemu człowiekowi i przede wszystkim, jakie udało mi się dotychczas otrzymać wyniki. Drugim filarem mojego „planu promocyjnego" jest udział w konferencjach o charakterze multidyscyplinarnym i w targach wynalazczości, które mają na celu ułatwić zawieranie współpracy przemysł-nauka. Na polskim rynku istnieje wiele takich wydarzeń, miedzy innymi Multidyscyplinarna Konferencja Nauki o Leku, na której prezentowałem otrzymane wyniki.

Moja przygoda z Nauką 2.0 nie trwa długo, dlatego w tekście skoncentrowałem się na opisaniu samej idei, którą jestem zafascynowany i którą chcę się kierować w swoim naukowym życiu. Z pewnością moje spojrzenie jest świeże, ale zarazem nieco naiwne, czego jestem w pełni świadom. Obydwie te cechy charakteryzują również Naukę 2.0, być może dlatego tak łatwo jest mi się utożsamiać z jej ideami. Przyszłość pokaże czy takie myślenie o nauce i w nauce jest dobre. Jedno jest pewne, zmiany są konieczne, a ten kierunek jest niezwykle nowatorski, nie pozbawiony uroku i dlatego warto dać mu szanse.

Artykuł zainspirowany stronami internetowymi: www.science20.com/, en.wikipedia.org/wiki/Science_2.0, otwartanauka.pl/co-to-jest-otwarta-nauka/, historiaimedia.org/2009/11/16/nauka-2-0-slogany-i-praktyka/, wiedzaiedukacja.eu/e-biblioteka/blogi-naukowe

Ilustracja: A glockenspiel being played by someone on the internet, at the Science Museum's Google Web Lab. Web Lab Glockenspiel by Kevan, on Flickr