Teksty z NIMBa: Popnauka

 

Popnauka

Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF


Jakub Mejer - Student Uniwersytetu Gdańskiego. Współpracuje m.in. z działem publicystyki miesięcznika „CD-Action".


Tekst ukazał się w NIMBie 9 (grudzień 2010)


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Unported.

Słowa kultura i nauka wymawiamy często na jednym wydechu. Obie te sfery dzieli jedna, delikatna różnica związana z poziomem dostępności. Kultura wysoka posiada swoją wersję lżejszą, bardziej przystępną dla przeciętnego odbiorcy. Ta wersja light zwana popkulturą trafia do większości za pomocą środków masowego przekazu. A co z nauką? Na pierwszy rzut oka widać, że jest ona mniej skora, aby zajrzeć „pod strzechy" za pośrednictwem szybkiego łącza czy też telewizji cyfrowej.

 

Próbując znaleźć dowody na obecność nauki w świecie „pop" bez trudu stwierdzamy, że jedynym naukowcem, który może nosić miano gwiazdy jest Albert Einstein. W rankingu Forbesa na najlepiej zarabiających zmarłych celebrytów zajmuje on dziewiąte miejsce, przed takimi tuzami, jak Jimi Hendrix i Andy Warhol. Einstein jest wszechobecny. Trudno znaleźć osobę, która nie rozpoznałaby go na plakatach i gadżetach. Tylko w 2009 roku przyniosły one 10 milionów dolarów zysku. W pewnym sensie ta popularność nie dziwi, w końcu mówimy o jednym z najbardziej wybitnych naukowców, najważniejszym człowieku XX. wieku według magazynu „TIME". Dlaczego reszta pozostaje najczęściej nieznana dla ogółu społeczeństwa, a rozmawiają o nich tylko grupki wybranych? Okazuje się, że przykucie uwagi rzeszy odbiorców może być skomplikowanym zadaniem, kiedy podstawowym problemem współczesnego świata jest zanik czytelnictwa. Na przykład z raportu Biblioteki Narodowej i TNS OBOP wynika, że w 2008 roku aż 62% Polaków nie miało w ręce ani jednej lektury. W obecnych czasach o sukcesie na miarę wydanej w 1988 roku „Krótkiej historii czasu" Stephena Hawkinga, która sprzedała się w nakładzie 10 milionów egzemplarzy, można tylko marzyć. Na szczęście naprzeciw zmaganiom naukowców wyszły nowe technologie. Mamy do dyspozycji internet oraz współczesne formaty programów telewizyjnych.

 

MENTOSOWY EKSPERYMENT

W czerwcu 2006 roku Fritz Grobe i Stephen Voltz zamieścili w internecie film, w którym do dwulitrowej butelki dietetycznej Coca-Coli wrzucają miętowe Mentosy. Wywołuje to burzliwą reakcję chemiczną. Nagranie bardzo szybko stało się fenomenem w sieci. Obejrzały je miliony ludzi a wielu widzów postanowiło zrealizować mentosowy test na własną rękę. Jeden niepozorny film spowodował, że ludzie, którzy nie mają najmniejszego kontaktu z nauką postanowili przeprowadzić prosty eksperyment chemiczny! Większość zapewne na tym poprzestała, bardziej zainteresowani mogli jednak obejrzeć dokładną analizę reakcji znanego napoju z Mentosami w programie „Pogromcy Mitów". Fenomen ten stał się również tematem pracy naukowej Tonyi Coffeya, fizyka z Appalachian State University. Podobnym zainteresowaniem cieszył się pewien obrazek zamieszczony na bardzo popularnej w Polsce stronie internetowej, demotywatory.pl. Przedstawiał on widelec oraz nóż zawieszone na krawędzi kubka za pomocą… zapałki. Pod nim widniał napis „Fizyka. Mogłaby być ciekawszym przedmiotem, gdyby była inaczej prowadzona". Wiele osób nie wierzyło, że da się osiągnąć taki efekt bez użycia kleju lub programu do obróbki graficznej. Inni usiłowali udowodnić prawdziwość przeprowadzonego eksperymentu tłumacząc, że póki środek ciężkości układu sztućców znajduje się poniżej punktu, w którym zapałka styka się z kubkiem, to nie mają one prawa się przewrócić. Pojawiały się coraz bardziej zaawansowane wersje doświadczenia, wykorzystujące cięższe i większe elementy. Apogeum nastąpiło, kiedy proste zabawy ze środkiem ciężkości zakończyły się zdjęciami osób siedzących na krawędzi krzesła ustawionego na kolejnym krześle. Do popularyzacji nauki w Polsce przyczynia się również popularny serwis poradnikowy Spryciarze.pl. Mimo, iż większość rad znajdujących się na stronie ma niewielki związek z nauką (do najpopularniejszych materiałów należą „jak się całować" i „jak zrobić sushi"), jest również specjalny dział poświęcony eksperymentom fizyko-chemicznym. Obecnie znajduje się w nim aż 286 filmów pokazujących krok po kroku doświadczenia, które można przeprowadzić w domu przy użyciu powszechnie dostępnych środków. Wśród nich są między innymi relacje pokazujące „Jak zrobić płyn nienewtonowski" czy „Jak przeprowadzić rozkład perhydrolu".

 

Znane są też dwa przypadki, kiedy wiedza zdobyta po obejrzeniu „Pogromców mitów" uratowała komuś życie. W kwietniu 2007 roku Amerykanka Theresa Booth wydostała się ze swojego samochodu korzystając z instrukcji podanych w jednym z odcinków programu, cztery miesiące później młody Australijczyk uratował nieprzytomnego mężczyznę ściągając go z torów kolejowych.

WALKA Z MITAMI

A na czym polega fenomen wspomnianego już wcześniej programu „Pogromcy Mitów" (MythBusters)? Dwójka prowadzących - Adam Savage i Jamie Hyneman, sprawdza metodą naukową popularne plotki lub legendarne sceny z filmów. Ich metody różnią się jednak od tych, znanych z dawnych programów popularnonaukowych, takich jak nieśmiertelna „Sonda". Wykorzystują do tego nowoczesny format – reality show, jak się okazuje świetnie nadający się do popularyzacji wiedzy oraz przyciągnięcia uwagi. Zasługi w tej dziedzinie docenia m.in. profesor MIT, David Wallace, który wraz ze swoimi studentami wziął udział w jednym z odcinków programu udowadniając, że możliwe jest podpalenie statku za pomocą zestawu luster. „Pogromcy Mitów" mają duże i oddane grono fanów. Członkowie ekipy programu goszczą na wyższych uczelniach technicznych, a dwoje prowadzących otrzymało dożywotnie członkostwo w Kalifornijskim Stowarzyszeniu Nauczycieli Przedmiotów Ścisłych (CSTA). Zajmując się z pozoru bardzo błahymi sprawami, takimi jak to, czy można znaleźć bakterie kałowe na szczoteczkach do zębów lub czy cukier dodany do benzyny unieruchamia silnik, podają fakty naukowe w przystępny sposób. Wiele osób twierdzi, że wnioski z doświadczeń przydały im się na co dzień. Na fali popularności „Pogromców Mitów" powstało wiele innych podobnych programów. Warto wspomnieć chociażby brytyjskiego „Brainiaca". Pełen jest on doświadczeń naukowych z domieszką absurdalnego humoru. Wartość edukacyjna tego programu jest zdecydowanie niższa, jednak niewątpliwie spełnia on swoją rolę w promowaniu nauki poprzez pokazywanie, jak dociekać odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

 

GRUNT TO ZAINTERESOWAĆ

Nie świadczy to oczywiście, że każdy kto obejrzał eksperyment z Mentosami lub któryś z odcinków Brainiaca, zechce sięgnąć po „Nature" czy „Science". Dla większości osób taka skala kontaktu z nauką (popnauką) jest wystarczająca. Jednak ci, których apetyt jest większy, postanowią sami wykonać jakieś proste doświadczenia lub sięgną po naukową lekturę. Niezależnie od tego, czy informacje popularno-naukowe chwilowo lub bardziej trwale wpłyną na odbiorców, zmieniają one kompleksowy wizerunek nauki, odrywając przyklejoną od lat etykietkę nudnego, żmudnego i niezbyt atrakcyjnego zajęcia. Otwierają nowe sposoby myślenia i wskazują na fascynujące drogi poznawania świata. To wystarczające powody, aby spróbować czasem podać naukę w mniej wytrawnym sosie.

Więcej popularnej nauki na www.facebook.com/nimb.cittru