Teksty z NIMBa: Popnaukowienie

 

Popnaukowienie

Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF


Piotr Żabicki - Socjolog i fan nowych mediów. W CITTRU koordynuje pracami Zespołu ds. Promocji i Edukacji.


Tekst ukazał się w NIMBie 9 (grudzień 2010)


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Unported.

Czytam Goulda (Stephen Jay Gould, Dzieje życia na Ziemi, 2007, Świat Książki). Jestem zafascynowany opisami życia rodzącego się na naszej planecie, zmieniającymi się torami ewolucji. Moje zainteresowanie dotyczy tak procesów trwających wiele milionów lat, jak i ciekawostek, detali. Intrygująco brzmią np. wyjaśnienia dotyczące olbrzymich rozmiarów dinozaurów. Były tak wielkie, ale czemu nie jeszcze większe? W tej sprawie paleontologia sprzymierzyła się z biomechaniką. Olbrzymia masa musi wspierać się na odpowiednio grubych nogach. Maksymalny ciężar, jaki może posiadać zwierzę lądowe to około 140 ton. Gdyby było większe, to nogi musiałyby być tak szerokie, że zawadzałyby o siebie i zwierzę nie mogłoby się poruszać. Widzę u Goulda fakty, przenikanie się zjawisk, zależności. Ale też sporo białych plam, różnych czasem wykluczających się hipotez.

Rozmawiam ze znajomym biologiem. To uproszczone, takie popularne, mało ambitne – komentuje wywody Goulda. No cóż widać nie dorosłem do prawdziwej nauki. A może mi taka specjalizacja nie jest potrzebna? Może mi wystarczy wiedza uproszczona, ale emocjonująca? W innej rozmowie ten sam biolog nie ma żadnych obiekcji, aby zachwycać się nową muzyką szwedzkiej grupy Sabaton (czemu nie Pendereckiego?). Zespół ten, posiadający w Polsce rzesze fanów śpiewa (niektórym słowo śpiew może wydać się nieodpowiednie, bo są to raczej wokalizy cięższego kalibru) o wydarzeniach historycznych w naszym kraju: bohaterskich żołnierzach walczących pod Wizną, warszawskich powstańcach. I choć muzyka Sabatona należy do tych hard-rockowych, to w warstwie lirycznej jest to historyczny pop. Dumnie pręży się patriotyczna pierś, a – choć może nieco uproszczone – obrazy obrońców Wizny i Warszawy są wciąż żywe.

Dlaczego wiec przyrodnicy tak zżymają się na „popnaukowienie". Mają przecież swoje periodyki i konferencje, gdzie mogą prawić literalnie, dokładnie i powściągliwie. Może sama etykieta nauki ścisłej ma taką moc. I to ścisłej zawsze, w każdym tekście – niezależnie od typu publikacji i rodzaju odbiorcy. Ścisłej, a więc nieelastycznej, nieotwartej, niezezwalającej na ulepione we własnym umyśle przyjemności obcowania z wiedzą.

Taką sztukę konfigurowania własnej nauki opanowali humaniści (Bralczyk, Miodek, Wołoszański, spora grupa socjologów – to oczywiście gwiazdy, pewnie jest też spora grupa humanistów „nieprzystępnych"). Duch humanistyczny zmusza do wyjaśniania, interpretowania, sporów. Może więc ściślejszy kontakt przyrodników i humanistów, częstsze rozmowy, prezentacje, dodałyby przyrodnikom odwagi i umiejętności do popularnego (a co!) mówienia o niesamowitych zjawiskach fizycznych, biologicznych, chemicznych. Może taki HumLab przydałby się jednym i drugim, a przede wszystkim tym pozostałym, których jak mnie, fascynuje ewolucja opisana przez Goulda.