Teksty z NIMBa: Przewrót kopernikański

 

Przewrót kopernikański

Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF


Mirka Rączka - Ekonomistka i specjalista ds. funduszy na rozwój nauki. Zastępca Kierownika CITTRU.

Piotr Żabicki - socjolog i fan nowych mediów. W CITTRU koordynuje pracami Zespołu ds. Promocji i Edukacji.


Tekst ukazał się w NIMBie 12 (grudzień 2011)


Licencja Creative Commons
Tekst na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Unported.

Piotr Żabicki (PŻ): W pewien letni dzień…

Mirka Rączka (MR): …który bardziej przypominał paskud­ną jesień…

PŻ: …pociągiem relacji Kraków-Warszawa udaliśmy się do Centrum Nauki Kopernik (CNK). Ale wchodząc do gmachu, usytuowanego na wiślanym nabrzeżu, szybko zapomnieliśmy o fatalnej aurze.

Przed godziną 11 spotkaliśmy się z Kingą Paszkowską z Działu Komunikacji i Edukacji CNK, która przez kolejne cztery godziny oprowadzała nas po galeriach i wysta­wach, odpowiadając na setki – nieraz bardzo dziwnych – pytań.

Nie tylko ekspozycje!

Nasza działalność wykracza daleko poza mury Centrum. Organizujemy festiwale, szkolenia, konferencje, piknik naukowy, Festiwal Przemiany, dotyczący postrzegania sąsiadującej z nami Wisły. Staramy się docierać do różnych grup: nauczycieli (do tego służą choćby nauczycielskie czwartki), najmłodszych i ich rodziców (organizując warsztaty familijne). Angażujemy się także w projekty skierowane do naukowców. Takim jest organizowany razem z British Council i Fundacją na Rzecz Nauki Polskiej – Famelab, którego zadaniem jest przekonanie młodych badaczy, że o nauce można i należy mówić w sposób przystępny i atrakcyjny.

Kinga Paszkowska, Centrum Nauki Kopernik

 

URZĄD DS. NAUKI, KULTU­RY I ZABAWY

MR: Już dochodząc do budynku Koper­nika z daleka widać było wijący się ogonek kolejki chętnych do zwiedza­nia. Potwierdziły się medialne doniesie­nia o ogromnym zainteresowaniu tym miejscem.

PŻ: Sami ludzie z Kopernika przyznają, że powodzenie znacznie przerosło ich oczekiwania. Paradoksalnie największy sukces Kopernika - olbrzymia popular­ność wśród zwiedzających, stał się jego największą wadą.

MR: Musisz jednak przyznać, że to fe­nomen, iż polska instytucja publiczna, finansowana głównie ze środków ministerialnych i samo­rządowych, cieszy się takim zainteresowaniem i tak dobrą opinią. Poza tym to nowy trend, zmieniający postrzeganie instytucji finansujących naukę i kulturę, które są skłonne in­westować w tak innowacyjne inicjatywy. Dzięki ich wspar­ciu wykształca się również inny obyczaj obcowania z wie­dzą i sztuką, którą można nie tylko oglądać, ale dotknąć, powąchać, wykonać samemu doświadczenie.

PŻ: Czasem jednak o to ciężko, gdy wokół stanowiska tłoczy się rozemocjonowany tłum ludzi.

MR: W zeszłoroczne wakacje zwiedzałam Museum Science and Industry w Chicago, więc gwar, różnorodność wystaw, ale i wielkość gmachu bardzo mnie nie zaszoko­wały. Jestem przekonana, że na tak bogatą ekspozycję po­winno być przeznaczone dużo, dużo więcej przestrzeni.

PŻ: Ale podkreślmy to wyraźnie, że jednak ludzie z własnej woli przychodzą do tego „urzędu nauki, kultury i zabawy". W końcu pewnie spora liczba trady­cyjnych urzędów, nawet tych, gdzie od czasu do czasu obywatel musi się pojawić ze sprawami administracyj­nymi, nie jest odwiedzana przez 1 milion osób w ciągu roku.

 

LUDZIE W CZERWONYCH KOSZULKACH

MR: Powiedziałeś o nauce, ale i kul­turze, i zabawie. Zastanawiam się, jakie są proporcje? Ile w Koperniku jest nauki, a ile parku rozrywki?

PŻ: Nasza przewodniczka po cen­trum jednoznacznie stwierdziła, że Kopernik jest instytucją bardziej kul­tury niż naukowej edukacji. Ludzie mają tam miło spędzać czas, roz­budzając swoją ciekawość świata. I nie ma znaczenia, że po wyjściu nie wiedzą, kto zajmo­wał się grawitacją, ale że zdają sobie sprawę z jej istnie­nia i wpływu na ich codzienność. Może to nawet lepiej, że Kopernik jest trochę jak hipermarket, gdzie chodzi się mię­dzy wieszakami z atrakcyjnymi ciuchami. Ludziom łatwiej jest zaangażować się w coś, co znają i gdzie dobrze się czują. To trochę jak z popularnością Teletubisiów. Zauważ, że te kolorowe stworki zaprzyjaźniają się z odkurzaczem i telewizorkiem, a nie z krówką lub jelonkiem. Tak łatwiej trafić do małoletniego widza, który odkurzacz widział nie raz, a jelenie widuje pewnie rzadko, o ile w ogóle.

MR: A ja sądzę, że z zabaw w Koperniku można się dowiedzieć czegoś konkretnego, także z zakresu wiedzy zawartej w podręcznikach do fizyki, biologii, a nawet mu­zyki. Trzeba na to jednak poświęcić czas i nie zakładać, że zobaczę i zrozumiem wszystko na raz. To niemożliwe.

PŻ: Zgoda. Można się dowiedzieć. Ale większość ludzi, nie tylko dzieciaki, biega od stanowiska do stanowiska, traktując je jak huśtawki lub ekscytujące automaty. Stąd duża rola animatorów, tych ludzi w czerwonych koszul­kach, którzy nienachalnie tłumaczą, pomagają, próbują zainteresować.

MR: Ja również jestem pełna podziwu dla entuzjazmu ani­matorów. Przecież oni po stokroć muszą wyjaśniać to samo, a jednak robią to z wdziękiem, cierpliwością i zaangażo­waniem. Ale tych animatorów powinni uzupełniać opiekuno­wie, rodzice, nauczyciele przychodzący z dziećmi.

A wracając do zwiedzania centrum, to chyba dobrym pomysłem jest wykupienie abonamentu np. na rok i zaglą­danie do Kopernika co jakiś czas, tak na 3-4 godziny. Można by też wprowadzić wejściówki ważne przez 2-3 dni, na przykład weekendowe.

 

ODWAŻNE TEMATY

PŻ: Coś z tematyki, która prezentowana jest w CNK było dla Ciebie zaskoczeniem?

MR: Lubię od zawsze wszystkie doświadczenia fizyczne i chemiczne. Ale w Koperniku odkryciem dla mnie była część medyczna. Wreszcie naocznie można zobaczyć ile różnych, dziwnych i niesamowitych rzeczy składa się na funkcjonowanie naszego organizmu.

PŻ: A dla mnie świetną sprawą były galerie traktujące o naukach humanistycznych i społecznych, np. Korzenie Cywilizacji lub Re:Generacja. Niełatwo jest pokazać w fa­scynujący sposób systemy prawne lub religijne. „Koperni­kowcom" to się udało.

MR: Takie miejsca pozwalają też złapać oddech, na chwi­lę odsapnąć od szalonych eksperymentów i naukowych zabaw rozgrzewających komórki umysłu.

PŻ: Zwróciłbym też uwagę na różne dodatkowe wątki. Na przykład zakątek, gdzie można wsiąść do wózka inwa­lidzkiego i spróbować na chwilę wcielić się w rolę osoby, która musi poko­nać nieprzyjazne schody, podjazdy i inne architekto­niczne bariery. Nie przychodzi mi do głowy lepszy spo­sób, by uwrażliwić społeczeństwo na problemy niepełno­sprawnych. Poja­wiają się również inne, trudne tematy, których Kopernik nie bał się podjąć np. świetnie przedstawione zapłodnienie in vitro.

MR: Bo wizyta w CNK to uzupełnienie lekcji szkolnych, posiadanej wiedzy, doświadczeń życiowych, praktyczny pokaz jak działa to, co opisane jest w podręcznikach, co pamiętamy ze szkoły, czego używamy codziennie. Świet­ne jest też to, że Kopernik jest nie tylko miejscem edukacji, ale i wychowania ludzi. Począwszy od najmłodszych, któ­rzy mogą „naukowo" bawić się w galerii „Bzzzz".

 

ŁYK KAWY, POPKULTURA I SUKCESY DEMOKRACJI

PŻ: Korzystając ze sprawdzonych wzorów marketingo­wych Kopernik „przepuszcza" wszystkich wychodzących przez sklepik i bar. Żałuję, że w sklepie nie znalazłem nic ciekawego, co odwoływałoby się do urządzeń, wystaw, tematów w budynkach Centrum. W barze zaś … no cóż, było bardzo stołówkowo, niestety.

MR: Szkoda po prostu, że w CNK nie ma rozsianych mi­ni-kafejek, gdzie można przysiąść na chwilę, pozbierać myśli i zaplanować dalsze zwiedzanie. Choć może byłby to problem, gdyby ktoś z gorąca kawą biegał między ob­lężonymi stanowiskami.

PŻ: Tak czy inaczej ja jestem pozytywnie zaskoczony. To, co widziałem kiedyś za granicą, jest teraz w Polsce i wygląda bardzo zachęcająco. To dla mnie – choć może zabrzmi to zbyt górnolotnie – prawdziwy efekt przemian ustrojowych, zmian cywilizacyjnych, jakie dokonują się w naszym kraju.

MR: A zważywszy, że jest to jednak rozrywka, poprzez sukces Kopernika zmienia się postrzeganie popkultury, jako czegoś wyłącznie błahego. Okazuje się, że i kultura maso­wa może być na wysokim poziomie.

PŻ: W naszej rzeczywistości powstanie, aktywność i po­wodzenie CNK to wielki przewrót społeczny, na miarę bu­dowy systemu dobrych autostrad i odnowionych, czystych dworców. Tylko, że tych ostatnich jeszcze nie mamy J.

 

Serdecznie dziękujemy Kindze Paszkowskiej za oprowadzenie i pomoc w zrozumieniu Centrum Nauki Kopernik